Krew mnie zalewa przy ostatniej reklamie kredytu oferowanego przez 
Raiffeisen Polbank, która bez przerwy leci w telewizji. Bałamucenie 
ludzi ze zbyt małą wiedzą o finansach i kredytach jest obrzydliwe.
Może po kolei...
Kiedy pożyczasz pieniądze od banku, każe ci za to płacić - to są 
nasze odsetki, oprocentowanie kredytu. Spłacasz je razem z zapożyczoną 
kwotą w ratach, jakie sobie wybrałeś, malejące, stałe, whatever (może 
nie do końca takie whatever, ale do tego dojdę). Naprawdę myślisz, że 
spłacenie najpierw kwoty odsetek, a potem "jedynie" spłacanie kwoty 
kredytu jest takim "zejściem z górki"? Tak? No, to całe szczęście, ale 
tylko w przypadku, gdy jesteś bankiem. Nie jesteś? Wyrzuć taki pomysł ze swojej głowy!
 Na jaką cholerę już na samym początku chcesz bankowi oddać całą zapłatę
 za to, że od niego pożyczyłeś pieniądze? Jeśli już robisz tę głupotę i 
bierzesz kredyt, to przynajmniej pomyśl o jego zasadach. Czy nie byłoby 
dla ciebie bardziej korzystne, gdybyś od samego początku pomniejszał 
przede wszystkim swoje zadłużenie? Pchasz pieniądze bankom, które i tak 
pobierają od ciebie opłaty za sam fakt, że masz ochotę trzymać u nich 
swoje oszczędności. Nie widzę sensu w tym, aby w żaden sposób nie 
opóźnić ich wynagrodzenia z tytułu udzielenia ci kredytu. Zajmij się swoim długiem, a nie prezentami dla tych instytucji...
Stąd właśnie moje zgrzytanie zębami za każdym razem, gdy widzę naszą 
biegaczkę narciarską mówiącą, że prezentowany przez nią sposób to taka 
lekka forma kredytu. Bullshit.
Jeśli już musisz brać kredyt, to weź go chociażby z 
ratami malejącymi. W każdym miesiącu spłacasz tę samą część pożyczonych 
pieniędzy, a odsetki naliczane są od coraz mniejszej kwoty zadłużenia, z
 miesiąca na miesiąc.
Drugą opcją są raty o stałej wysokości, ale tu już pojawia się sprawa 
taka, że na początku spłacasz przede wszystkim odsetki, a dopiero w 
drugiej kolejności dług.
No a już kompletną bzdurą jest spłacenie od ręki odsetek, a dopiero potem długu. Dramat!
To trochę zagmatwane, wiem, ale musiałam przegadać tę reklamę. Akurat
 finanse to część wykształcenia, które próbuję zdobyć, więc wkurzają 
mnie takie akcje. Wzdrygam się na samą myśl, ile rzeczy jest mi 
wciskanych, które z pozoru ładnie wyglądają, kiedy nie ma się o nich 
pojęcia.
Świat to wredny (po)tworek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz